Na wstępie chciałbym podkreślić że nie jestem hipokrytą i nie faworyzuję konkretnych rozwiązań, po prostu uznaję że dla wszystkiego co stworzone jest na tym świecie, zawsze znajdzie się alternatywa z którą zawsze chętnie się zapoznam, koniec końców nie można ograniczać się do tylko utartych rozwiązań które w oczach wielu są rozwiązaniami najlepszymi i o zgrozo jedynymi.
Nie zmienia to jednak faktu że Microsoft dostarcza wiele bardzo dobrych narzędzi poczynając od programistów kończąc na administratorach data center.
Pamiętam jak dziś gdy zainstalowałem pierwszy raz w życiu moją pierwszą dystrybucję oczywiście obok Windowsa, to było Ubuntu 8.04, i polubiłem ten system od pierwszego użycia dlatego że działał, że był namacalną alternatywą dla czegoś co po prostu zostało narzucone; wyjaśnię w tym miejscu że mój bunt przeciwko narzuconym rozwiązaniom i zachowaniom pojawił się w bardzo młodym wieku i utrzymuje się do teraz a to wszystko dzięki przeczytaniu pewnej powieści Georga Orwella "Rok 1984" ten kto czytał wie o czym mam na myśli.
Nie uważam to za moją wadę, patrzenie na różne sprawy z innej perspektywy chyba nie jest jakimś nadzwyczajnym wyczynem który stawiał by mnie gdzieś obok?
Kontynuując główny wątek, w tydzień po zainstalowaniu nowego systemu zdążyłem go popsuć, zabawy compizem i innymi "nowościami" w tym systemie bardzo mi się spodobały, odkrywałam to co dla mnie było jeszcze nie odkryte a posługiwania konsolą którą omijałem szerokim łukiem w Windowsie nauczyłem się właśnie w Ubuntu. Brak słynnego menu Start nie przerażał mnie, z tego co pamiętam to chyba nawet nie doskwierał mi jego brak.
![]() |
Zawsze masz prawo do wyboru // Źródło: technophilia.madharasan.com |
Pierwszy raz gdy zainstalowałem i popsułem Ubuntu zbiegł się z czasem gdy używałem Windows 7 w wersji RC, a że nowym dzieckiem Microsoftu byłem zauroczony postanowiłem usunąć partycje z systemem plików ext3, naprawić bootloader [co było dla mnie wówczas nie lada wyczynem przyprawiającym o krople potu na czole] i wrócić do ładnego Windowsa.
Co jakiś czas czas jeszcze wracałem do Ubuntu i jemu podobnych, chociażby przy ratowaniu tego co miałem na dysku, dzięki trybowi live mogłem/mogę wejść na mój dysk z uszkodzonym systemem i uratować to co było dla mnie ważne zanim przystąpiłem do jakiekolwiek próby odzyskania systemu który nie chciał się uruchomić, wracałem do Linuxa również dlatego że byłem ciekaw zmian jakie zachodziły w nowych wersjach.
Myśl o całkowitym przejściu na Linuxa pojawiła się pół roku temu, wówczas używałem na przemian Windowsa 8.1 na przemian z Linux Mint 15, postawiłem wszystko na jedną kartę, zrobiłem kopię plików które miały dla mnie największe znaczenie i sformatowałem cały dysk do LVM z ext4, z tego co skolekcjonowałem przez trzy lata używania laptopa zostało mi niecałe 8GB danych, przez chwile czułem się nieswojo ale zaraz potem zabrałem się za dalszą instalację, po niecałych 20 minutach miałem zainstalowanego Linux Mint 16 gotowego do użycia, skonfigurowanego klienta pocztowego z kopią mojej poczty i zsynchronizowaną przeglądarkę internetową, po chwili postanowiłem zainstalować VirtualBox'a aby postawić w nim Windowsa 8.1 tak na wszelki wypadek, i od tamtej pory wirtualną maszynę z Windowsem uruchomiłem tylko raz, aby z ciekawości coś sprawdzić i zaktualizować system.
Po pół roku mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić że mogę używać komputera równie efektywnie i owocnie również bez Windowsa, co z wydajnością?
Mimo już kilku lat mój laptop ma nadal konfigurację która w pełnie mi wystarcza, 15' ekran, Intel Core i5-2410M 2.30GHz x 2 drugiej generacji, 4GB ram, dysk 500GB, system na tej konfiguracji zachowuje się płynnie, uruchamia bardzo szybko, nie spowalnia jak miało to miejsce podczas używania Windowsa.
Możliwości konfiguracyjnych do własnych potrzeb jest multum, najbardziej do gustu przypadł mi system powiadomień wyskakujące nieinwazyjne powiadomienie o podłączeniu do sieci bezprzewodowej, o krytycznym stanie baterii czy też o nowej wiadomości.
Z systemu korzystam tak jak z każdego innego, mogę przeglądać sieć, słuchać muzyki, oglądać filmy, grać w gry, odbierać pocztę, tworzyć grafikę, programować, edytować co tylko zechcę, i fakt że czasami muszę się naszukać konkretnego programu i pokombinować aby go zainstalować ale wszytko jest na swoim miejscu i działa jak powinno.
Mówisz że Linux to zły system? Powiedz mi dlaczego, czy przypadkiem Twoje twierdzenie nie opiera się na tak bo tak? Jeśli uważasz że przeklikanie wszystkiego jest najlepszą opcją i jest to właściwy sposób na obsługę systemu to dlaczego do tej pory w każdym Linuxie ważnym elementem jest nadal konsola i nikt tego nie kwestionuje.
Na koniec dodam że zawsze jest kilka dróg rozwiązania problemu w jednym systemie masz takie wyjście w drugim takie, dlatego wojny zwolenników jednego czy drugiego systemu uważam za arcy bezcelowe, bo zarówno Linux jak i Windows są w stanie sprostać każdemu wyzwaniu ze świata IT.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz